poniedziałek, 5 maja 2014

Warszawska Masa Krytyczna czyli kilka słów o niej..

W ciągu ostatnich lat popularność uzyskała sobie u nas tak zwana "Masa Krytyczna" comiesięczny przejazd rowerzystów przez ulice miasta, w moim przypadku Warszawy. Organizatorzy postawili sobie za cel zwrócenie uwagi ludzi, na rowerzystów i wywalczenie sobie praw dla nich. Jako iż żyję w grupie ludzi zainteresowanych rowerem to dużo słyszałem o całej tej organizacji i w końcu postanowiłem się tam wybrać i przekonać na własnej skórze co to jest. Jako iż bardzo blisko mojego domu znajduje się punkt zbiorczy jednej z grup dojeżdżających na masę, to wyruszyłem z chyba 10 osobami. Jechaliśmy częściowo chodnikami, ale jak się dało to ulicą. Gdy już dojechaliśmy na plac zamkowy moja reakcja to WOW! Ile ludzi! Przebiliśmy się już do tłumu i czekamy bo za ok 10 minut miała masa ruszać. Czekamy trochę, pogadałem z innymi zapaleńcami dwóch kółek o wspólnym hobby, dalej czekamy, jakieś 20 minut później organizator zaczyna coś mówić, że masa się trochę opóźni z powodów braku policji. Jeszcze później organizatorzy powiedzieli że masy jednak nie będzie ponieważ papiery o zgodę na przejazd nie dotarły do urzędu, więc policja domaga się rozjechania ludzi no to ja trochę zły wracam do domu, ale jednak dalej mam niedosyt. No dobra, za miesiąc przyjadę znowu. Przyjechałem ludzi tyle samo w końcu wyruszyliśmy i jedziemy! Ale jednak jazdą nie można było tego nazwać jechaliśmy w tempie 2km/h, piechotą było by szybciej. W dodatku praktycznie co chwila trzeba było stawać. Co każde skrzyżowanie światła cokolwiek musieliśmy czekać aż organizatorzy obstawią przejazd, co momentami trwało... W 3/4 trasy uznałem, że więcej już nie dam rady, szczególnie, że było to koło mojego domu.

Nie uważam że masa i cały ten pomysł jest zły bo według mnie to jest wręcz genialny, ale trochę organizacyjnie to już nie działa tak jak powinno, pewnie znajdą się ludzie, którzy uważają, że to jest własnie klimat masy, ale ja go nie czuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz